Podstrona: [ROZMOWA] Granice naszych możliwości leżą tam, gdzie sami chcemy / POLITECHNIKA RZESZOWSKA im. Ignacego Łukasiewicza

[ROZMOWA] Granice naszych możliwości leżą tam, gdzie sami chcemy

2017-12-14
kategoria: Nauka, Wydarzenia
[ROZMOWA] Granice naszych możliwości leżą tam, gdzie sami chcemy

Rozmowa z MARCINEM KACZMARZYKIEM, asystentem w Zakładzie Budownictwa Ogólnego na Wydziale Budownictwa, Inżynierii Środowiska i Architektury Politechniki Rzeszowskiej.

Jako pierwszy niepełnosprawny naukowiec na świecie, wziął Pan udział w analogicznej misji marsjańskiej na pokładzie pierwszego w Europie habitatu do symulacji marsjańskich i księżycowych Lunares w Pile. Jaki sposób został Pan uczestnikiem misji?

Od dzieciństwa interesuję się kosmosem i kosmonautyką. Moja praca doktorską z zakresu budownictwa związaną jest z astronautyką i dotyczy zapotrzebowania energetycznego przyszłych budynków księżycowych. W 2016 r. wziąłem udział w III edycji European Rover Challenge, gdzie podczas debaty nt. przestrzeni kosmicznej poznałem Matta Harasymczuka, członka wielu misji analogicznych i dr Agatę Kołodziejczyk, która zainicjowała budowę pierwszej w Europie bazy do symulacji misji księżycowych i marsjańskich zwanej habitatem Lunares. Dzięki nim nawiązałem znajomość z dr. Aleksandrem Waśniowskim, który zapewniał opiekę medyczną i naukową nad projektem. Jego autorskim pomysłem była misja ICAres-1, w której po raz pierwszy w historii jednym z członków załogi miała być osoba niepełnosprawna. Pomysł dr. Waśniowskiego zakładał przeanalizowanie sytuacji, jaka z dużym prawdopodobieństwem może zaistnieć po kilku lub kilkunastu latach kolonizacji, gdzie może w końcu dojść do nieszczęśliwego wypadku, wskutek którego astronauta zostanie osobą niepełnosprawną. Od razu zdecydowałem się na udział w tym eksperymencie.

Jak wyglądały przygotowania do tego projektu?

Trening odbył się w maju i trwał 3 dni. Od rana do wieczora, odbywały się ćwiczenia, np. w tunelu aerodynamicznym. W drugim dniu uczyliśmy się udzielania pierwszej pomocy i marszu na orientację – miało to na celu naukę przetrwania w trudnych warunkach. Jedno z zadań polegało na rozpaleniu ognia za pomocą papierka z gumy do żucia i baterii. W trzecim dniu odbyło się szkolenie jak ewakuować się z zatopionego śmigłowca z głębokości ok. 4 m, podczas gdy kabina obrócona była o 90 stopni.

Czym jest habitat?

To symulator pozaziemskiego laboratorium powierzchniowego. Początkowo budowano go pod Tarnowem. Potem został przeniesiony do Piły, gdzie znajduje się duży hangar (ok. 12x20 metrów). Habitat został dostawiony jedną stroną do hangaru, do którego można było wejść przez śluzę powietrzną. Zadaniem hangaru było imitowanie powierzchni obcej planety. W hangarze były zrobione dwie powierzchnie: jedna część imitowała powierzchnię Księżyca, druga powierzchnię Marsa. Oczywiście spacery odbywały się po całej powierzchni. Część Księżyca była bardziej szara, zapylona, a część Marsa bardziej czerwona i żwirowa, wysypana takim rudawym pyłem. Całość była wyciemniona, natomiast do hangaru dochodziło powietrze.

Sama misja odbyła się w październiku i trwała dwa tygodnie. Na czym polegał jej cel?      

Naszym zadaniem było przeprowadzenie licznych eksperymentów. Jeden z nich przeprowadzany był na członkach załogi. Polegał na modyfikacji długości dnia – dobę nam wydłużono lub skracano. Innym eksperymentem przeprowadzanym na symulowanym Marsie, było udowodnienie możliwości odnalezienia astronauty po jego śladzie cieplnym. W samym habitacie badano możliwość hodowli roślin, pijawek lekarskich i przeżywalność dżdżownic w pyle meteorytowym.

Czym żywili się członkowie załogi?

Jedliśmy specjalnie zapakowane wojskowe pakiety żywnościowe. Nie była to żywność liofilizowana, tylko normalne posiłki. Danie podgrzewane były za pomocą bezpłomieniowego podgrzewacza chemicznego. Dodatkowo dostawaliśmy batony energetyczne ze zmielonymi orzechami. Woda pitna, butelkowana była nielimitowana. Bardzo ostre ograniczenia dotyczyły natomiast wody użytkowej, której całkowite średnie zużycie na dobę nie przekraczało 20 litrów na osobę.

Czy podczas misji była wykreowana jakaś sytuacja kryzysowa, którą trzeba było rozwiązać?

Z kryzysowych sytuacji mieliśmy jedną symulację wypadku podczas spaceru kosmicznego. Symulacja była zamierzona, ale nie wszyscy o niej wiedzieli. Polegała na tym, że jeden z astronautów spadł ze wzgórza i doznał urazu nogi. Trzeba było wydać odpowiednie dyspozycje.

Jak wyglądała kwestia komunikacji w przestrzeni kosmicznej?

Kontakt był ograniczony. Z Księżycem możemy się szybciej komunikować, gdyż jest on oddalony od Ziemi o niecałe 1,3 sekundy świetlnej, czyli średnio 380 tysięcy km. Jeśli chodzi o Marsa jest on dużo dalej – w zależności od układu planet pomiędzy 2,5 a 20 minut świetlnych, co uniemożliwia kontakt w trybie live. Nam zastosowano maksymalne opóźnienia wynoszące około 20 minut w jedną stronę. Uniemożliwiało to oglądanie stron internetowych. Nie korzystaliśmy z telefonów. Do żony i dzieci wysyłałem e-maile oraz nagrania w formacie mp3.

Jest Pan osobą niewidomą, w wypadku stracił pan też jedną dłoń. W jaki sposób te ograniczenia wpływały na Pana udział w realizacji różnych zadań?

W tym roku mija już 10 lat od mojego wypadku i wiele czynności nauczyłem się wykonywać w nowy sposób. Zawsze jednak nowe, niecodzienne zadania są dla mnie ekscytującym wyzwaniem. Podczas eksperymentów bardzo dużo pomagałem sobie ustami, np. podczas skręcania lub rozkręcania śrubek. Najpierw miałem rozkręcić szafkę bez kombinezonu, a potem w kombinezonie co było ogromnym dla mnie utrudnieniem. Poradziłem sobie tak, że do wizjera hełmu przyczepiłem magnes na wysokości ust.

Jakie są rezultaty Waszej misji?

Na szczegółowe publikacje wyników badań przeprowadzonych w ramach misji ICares-1 przyjdzie nam jeszcze poczekać – były to dwa tygodnie bardzo intensywnej pracy, zarówno dla załogi jak i dla kontroli misji, toteż ilość zebranych danych jest znaczna. Niemniej już teraz można ogłosić, że główny cel misji to pełny sukces – zostało udowodnione, że nawet osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności mogą w pełni uczestniczyć w zadaniach i podejmować wyzwania z jakimi przyjdzie się zmierzyć pierwszym kolonistom na Księżycu i Marsie. Kluczem do sukcesu jest odpowiednia motywacja i wytrwałość. Granice naszych możliwości leżą zazwyczaj tam, gdzie sami je sobie ustanowiliśmy.

Więcej informacji o misji i załodze można znaleźć na stronie http://lunares.space/icares1/.

 

Powrót do listy aktualności

Nasze serwisy używają informacji zapisanych w plikach cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki, które możesz zmienić w dowolnej chwili. Więcej informacji odnośnie plików cookies.

Akceptuję